Po raz kolejny czytam dziś o tym, że
dzieciaki w Polsce zajmują coraz bliższe miejsca na podium
otyłości. Serce aż się kraja jak się patrzy na te smutne
statystyki.
W tym wypadku to nie tylko wykresy i liczby, to dzieci i młodzież, których waga przekracza normy. Pokolenie, które woli spędzać czas przed komputerem niż bawić się z rówieśnikami na podwórku. Pamiętaj, że to nasi mali dorośli, którzy za kilka lat będą siedzieć w kolejkach do lekarza i zamiast żyć pełnią życia, będą się leczyć na schorzenia, których nabawili się dzięki swoim złym nawykom.
Nawykom wypracowanym za pomocą rodziców, opiekunów, za pomocą źle dobranej kuchni w przedszkolu, za pomocą sklepików szkolnych wypełnionych po brzegi słodkościami i chipsami.
Powszechnie znana jest życiowa prawda, że lepiej zapobiegać niż leczyć, jednak mimo znajomości tego powiedzenia mamy tendencje do autodestrukcji, która wynika raczej z naszej nieświadomości niż z samych chęci. Zamiast zapobiegać problemom lubimy je sobie sami tworzyć. Dlaczego tak się dzieję?
Edukacja dotycząca żywienia nie znajduje się na zbyt wygórowanym poziomie, a media kreują w nas poczucie, że powinniśmy wszyscy mieć figurę tej pani z reklamy, która wygląda jak modelka lub tego pana, który jest tak umięśniony jakby przez miesiąc z siłowni nie wychodził.
Dorosły człowiek wyposażony w odpowiednie doświadczenia życiowe zazwyczaj wie, żeby nie do końca wierzyć reklamom. Czy dziecko taką wiedzę posiada?
Otóż to, na rozwój i wychowanie dziecka mają wpływ nie tylko jego rodzice, grono pedagogiczne, które spotyka na drodze swojej edukacji, rówieśnicy z którymi przebywa ale też telewizja, którą ogląda, internet do którego ma dostęp, bilbordy czy plakaty na przystankach, które spotyka po drodze do szkoły.
Wszystko co nas otacza również nas buduje, każdy bodziec jest jak kolejna cegiełka, która jedna po drugiej układa się w fundamenty naszego charakteru, wyglądu, tworzy nasze poglądy, przeświadczenia, nawyki.
W tym wypadku to nie tylko wykresy i liczby, to dzieci i młodzież, których waga przekracza normy. Pokolenie, które woli spędzać czas przed komputerem niż bawić się z rówieśnikami na podwórku. Pamiętaj, że to nasi mali dorośli, którzy za kilka lat będą siedzieć w kolejkach do lekarza i zamiast żyć pełnią życia, będą się leczyć na schorzenia, których nabawili się dzięki swoim złym nawykom.
Nawykom wypracowanym za pomocą rodziców, opiekunów, za pomocą źle dobranej kuchni w przedszkolu, za pomocą sklepików szkolnych wypełnionych po brzegi słodkościami i chipsami.
Powszechnie znana jest życiowa prawda, że lepiej zapobiegać niż leczyć, jednak mimo znajomości tego powiedzenia mamy tendencje do autodestrukcji, która wynika raczej z naszej nieświadomości niż z samych chęci. Zamiast zapobiegać problemom lubimy je sobie sami tworzyć. Dlaczego tak się dzieję?
Edukacja dotycząca żywienia nie znajduje się na zbyt wygórowanym poziomie, a media kreują w nas poczucie, że powinniśmy wszyscy mieć figurę tej pani z reklamy, która wygląda jak modelka lub tego pana, który jest tak umięśniony jakby przez miesiąc z siłowni nie wychodził.
Dorosły człowiek wyposażony w odpowiednie doświadczenia życiowe zazwyczaj wie, żeby nie do końca wierzyć reklamom. Czy dziecko taką wiedzę posiada?
Otóż to, na rozwój i wychowanie dziecka mają wpływ nie tylko jego rodzice, grono pedagogiczne, które spotyka na drodze swojej edukacji, rówieśnicy z którymi przebywa ale też telewizja, którą ogląda, internet do którego ma dostęp, bilbordy czy plakaty na przystankach, które spotyka po drodze do szkoły.
Wszystko co nas otacza również nas buduje, każdy bodziec jest jak kolejna cegiełka, która jedna po drugiej układa się w fundamenty naszego charakteru, wyglądu, tworzy nasze poglądy, przeświadczenia, nawyki.
"Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci"
Małe dziecko nie ma
wpływu na to co ląduje na jego talerzu, może jedynie wybrzydzać,
gdy coś mu nie smakuje, ale zjada to, gdy usłyszy "leeeci
samolocik, zjedz za mamusie, za tatusia, za babcie, za dziadka i za
sąsiadkę spod trójki, bo jak nie to Cie zabierze".
To dorośli zakorzeniają w dzieciach poczucie, że zjedzenie całej porcji obiadu jest równoważne z pozwoleniem na zabawę a dodatkowa porcja słodkości jest nagrodą za dobre sprawowanie. Czemu nie uczymy dzieci, że jedzenie jest przede wszystkim po to, żeby żyć zdrowo i prawidłowo się rozwijać?
Starsze dziecko nie koniecznie ma wpływ na to co znajduje się w jego lodówce, ale zawsze może powiedzieć "nie", może zdecydować czy wydać swoje kieszonkowe na owoc czy batonik.
Jednak, żeby podjąć decyzję powinno mieć podstawową wiedzę na temat tego jak to zjada na niego wpływa, a wiedza ta bierze się z tego czym "nasiąkał" od urodzenia.
Nasze nawyki nie biorą się znikąd. Uczymy się poprzez obserwację otoczenia, a także poprzez słowa, które zostają nam przekazane.
Złoty środek na to jak wychować zdrowe dziecko, które w przyszłości nie będzie miało problemów z nadwagą, niedowagą, zdrowiem czy zaburzeniami odżywiania?
Najprostszy z możliwych – rozmowa.
Traktujmy dzieci jak małych dorosłych, rozumieją więcej niż nam się wydaję.
Dzieci są bardziej otwarte na ludzi i nowe doświadczenia, a także, w przeciwieństwie do dorosłych, chcą się uczyć, poznawać świat. Chłoną nowości jak gąbka, pozwólmy im z tego korzystać zanim dorosną.
Nawyki niczym tlen z powietrza zostają wchłaniane do organizmów młodego człowieka, głównie poprzez obserwację otoczenia. Jeśli zapewniamy dobre otoczenie wytwarzamy dobre nawyki.
Zgodnie z zasadą, żeby zapalać innych samemu trzeba płonąć – pokaż swojemu dziecku jak jeść zdrowo, by być zdrowym. Wspólne posiłki, wspólne wyjazdy na wycieczki rowerowe, spacery i aktywne zabawy na świeżym powietrzu bardziej zacieśniają rodzinne więzi niż samotne siedzenie przed komputerem czy nawet wspólne oglądanie telewizji.
To co dajesz od siebie wraca z podwojoną siłą. Twoje dziecko kiedyś nauczy swoje dzieci tego czego dowiedziało się od Ciebie.
To dorośli zakorzeniają w dzieciach poczucie, że zjedzenie całej porcji obiadu jest równoważne z pozwoleniem na zabawę a dodatkowa porcja słodkości jest nagrodą za dobre sprawowanie. Czemu nie uczymy dzieci, że jedzenie jest przede wszystkim po to, żeby żyć zdrowo i prawidłowo się rozwijać?
Starsze dziecko nie koniecznie ma wpływ na to co znajduje się w jego lodówce, ale zawsze może powiedzieć "nie", może zdecydować czy wydać swoje kieszonkowe na owoc czy batonik.
Jednak, żeby podjąć decyzję powinno mieć podstawową wiedzę na temat tego jak to zjada na niego wpływa, a wiedza ta bierze się z tego czym "nasiąkał" od urodzenia.
Nasze nawyki nie biorą się znikąd. Uczymy się poprzez obserwację otoczenia, a także poprzez słowa, które zostają nam przekazane.
Złoty środek na to jak wychować zdrowe dziecko, które w przyszłości nie będzie miało problemów z nadwagą, niedowagą, zdrowiem czy zaburzeniami odżywiania?
Najprostszy z możliwych – rozmowa.
Traktujmy dzieci jak małych dorosłych, rozumieją więcej niż nam się wydaję.
Dzieci są bardziej otwarte na ludzi i nowe doświadczenia, a także, w przeciwieństwie do dorosłych, chcą się uczyć, poznawać świat. Chłoną nowości jak gąbka, pozwólmy im z tego korzystać zanim dorosną.
Nawyki niczym tlen z powietrza zostają wchłaniane do organizmów młodego człowieka, głównie poprzez obserwację otoczenia. Jeśli zapewniamy dobre otoczenie wytwarzamy dobre nawyki.
Zgodnie z zasadą, żeby zapalać innych samemu trzeba płonąć – pokaż swojemu dziecku jak jeść zdrowo, by być zdrowym. Wspólne posiłki, wspólne wyjazdy na wycieczki rowerowe, spacery i aktywne zabawy na świeżym powietrzu bardziej zacieśniają rodzinne więzi niż samotne siedzenie przed komputerem czy nawet wspólne oglądanie telewizji.
To co dajesz od siebie wraca z podwojoną siłą. Twoje dziecko kiedyś nauczy swoje dzieci tego czego dowiedziało się od Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz