waże więcej spalam więcej




Zastanawialiście się kiedyś jak to jest, że łatwiej jest zrzucić 5 kg przy wadzę 100 kg, niż przy 60 kg? Jak to w ogóle jest z tym całym metabolizmem, kaloriami i dlaczego ktoś może zjeść więcej i nie przytyć, a u drugiej osoby taka nadwyżka kalorii wpływa na wagę? Można by tu pewnie mówić "genetyka", uciekam od tego słowa jak tylko mogę. Nie oszukujmy się, nie można wszystkiego zrzucać na swoje pochodzenie. Chociaż nasze biologiczne predyspozycje też mają na to wpływ, dość duży. 

Ktoś kto waży więcej spala więcej kalorii. Czy to paradoks? Nie sądzę.
Teraz trochę żartem, stwierdzę, że biologia przystosowała nas do tego również na zasadzie "wewnętrznej motywacji". Jeżeli potrzebujemy pozbyć się większej ilości nadmiaru tłuszczu, spalamy go szybciej. Może, żeby się nie poddać kiedy już postanowiliśmy coś z tym zrobić i zaczynami chudnąć? Motywacja rośnie. Jeśli mamy trochę mniejszą nadwyżkę, dostajemy więcej czasu na jej spalenie. Być może dlatego, żeby sobie drastycznymi metodami krzywdy nie zrobić?  Oczywiście nie jest to prawdą, tego typu "biologia" nie ma żadnego związku.

Prawdą jest jednak, że ktoś kto waży więcej spala więcej. Dlaczego?
Chociażby dlatego, że kalorie to nic innego jak energia. Nasze wewnętrzne paliwo, które napędza nas do działania. Im więcej ciała tym potrzeba więcej energii, żeby je odżywić, ogrzać, dotlenić. Większa powierzchnia potrzebuje więcej paliwa, by wszystkie mechanizmy działały prawidłowo. Większe samochody też "palą" więcej, bo mają duże silniki. Jeśli mieszkasz w dużym mieszkaniu prawdopodobnie płacisz więcej za prąd i ogrzewanie niż ktoś kto mieszka w kawalerce. Tak samo jest w przypadku Twojego ciała.

Jak to jest tak naprawdę z tymi kaloriami? Co robić, żeby jeść i nie tyć?

Czasami słyszysz od koleżanki, że jest na diecie 1000 kcal i czuje się świetnie. Ty po jednym dniu masz dość. Zaczynasz się zastanawiać jak to się dzieję. 
Czy to brak Twojej silnej woli? Dlaczego ona może, a ja nie? Nigdy nie schudnę?
Nagle stwierdzasz, że jesteś beznadziejna, bo nic Ci się nie udaję i pocieszasz się słodyczami.
Złe myślenie!
Po pierwsze, podałam chyba nie najlepszy z przykładów. Czemu? Dieta 1000 kcal? 
Nawet jeśli leżysz i nic nie robisz przez cały dzień prawdopodobnie może Ci nie wystarczyć.
To istna głodówka dla Twojego organizmu.

Kiedy mówimy o spalaniu kalorii, myślimy głównie o aktywności fizycznej.
Nikt nie liczy tych, które idą na procesy trawienne, myślowe, tych które odżywiają nasz organizm, ogrzewają go. Nawet leżąc i nic nie robiąc spalamy! Każdy ze względu na swój wiek, wzrost, wagę ciała i tryb życia ma indywidualne zapotrzebowanie kaloryczne.
Słyszeliście kiedyś o podstawowej przemianie materii?
Jest to ilość kalorii, która jest nam potrzebna, żeby przeżyć. We wzorze, którym liczy się PPM zmiennymi są płeć, waga, wiek.
Dlatego "popularne diety" nie działają na wszystkich tak samo.
Dlatego Ty możesz zjeść 1500 kcal, a Twoja koleżanka, która aktywnie uprawia sport i trenuje kilka godzin dziennie potrzebuje ich aż ponad 2500 kcal.
Przy zrzucaniu wagi ważne jest to by umieć zachować bilans i odżywiać się zdrowo (kaloria kalorii nie równa, jeśli nie niesie ze sobą wartości odżywczych).

Jeśli przy umiarkowanej aktywności fizycznej trwającej przez 3 godziny spalasz 1000 kcal. Pozostaje Ci jeszcze jakieś 9/10 godzin z całego dnia. W którym idziesz na spacer, sprzątasz, robisz obiad, pracujesz, uczysz się, leżysz i oglądasz telewizje. - Cały czas spalasz kolejne kalorie. Podczas snu również. Reasumując powiedzmy, że w ciągu całego dnia Twój organizm spalił ponad 2000 kcal, a przyjął 1000 kcal w pożywieniu.
Twój organizm nie wyczarował tych dodatkowych "1000" do spalenia. Musiał zacząć się zjadać sam od środka i uwierz mi, nie zaczął od tłuszczu.
W efekcie – "głodówka". Spada woda, ponieważ jest związana z glikogenem. Czyli spalamy węglowodany i spadają mięśnie, a tłuszcz zostaje na miejscu. Dlaczego? Tłuszcz to "warstwa izolacyjna". W przypadku braku dopływu energii odkłada się na później. Tak jak babcie w spiżarni odkładają przetwory na zimę. Tak Twój organizm magazynuje tłuszcz na czarną godzinę, czyli kolejną głodówkę. Ponad to kiedy jesteśmy głodni i mamy wybór zjeść kanapkę czy słodycze to intuicyjnie chwycimy za coś słodkiego. Dlaczego? Bo cukier to szybkie źródło energii.

Jak więc jeść i nie tyć?
Najprostszym ze sposobów, byłoby przyjmować tyle kalorii ile jesteśmy w stanie spalić w ciągu dnia. Oczywiście mniej więcej, bo nie jesteśmy chodzącymi maszynami liczącymi kalorię na plus i na minus.
Dajmy na to, że mniej więcej spalamy 2000 kcal w ciągu dnia. Powinniśmy więc przyjąć z pokarmem ok. 1800-2000 kcal. Przy "200 kcal" deficytu nie jesteśmy sobie w stanie zaszkodzić. Dodatkowo jedząc regularnie podkręcimy nasz metabolizm, czyli będziemy spalać nieco szybciej niż kiedy robimy 5 godzinne przerwy między posiłkami.

Kluczem do sukcesu jest zawsze złoty środek.
Trzeba wsłuchać się w siebie. Patrzeć ze swojej perspektywy a nie porównywać się z innymi. Nie bądź "statystyczny" - bądź sobą.

Jeśli nie chcesz przytyć, nie jedz więcej niż spalasz. Brzmi logicznie, prawda?

Jeśli mam przy sobie 10 zł, to nie wydam 12. Dlaczego więc jeśli przetwarzam 2000 kcal, to zjadam 2500?



3 komentarze:

  1. Kiedy słyszę, że ktoś jest na diecie 1000 kcal, to aż podnosi mi się moje wyjątkowo niskie ciśnienie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlaśnie wydamy 12 zl! Jesteśmy wychowani w świecie kart kredytowych i nie czekania na przyjemność. Niestety, trudniej nam sobie poradzić z odmawianiem samym sobie niż pokoleniom przed nami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tam diety? Jeżeli sami nie weźmiemy się w karby to dieta cud nam nie pomoże. Trzeba zabrać się w pierwszej kolejności za swoją psychikę.

    OdpowiedzUsuń