Postanowiłam sobie jakiś czas temu, że
nauczę się grać na gitarze.
W sumie postanawiam sobie to co roku od kilku lat, że zacznę grać w wakacje a jak przychodzi zamierzony czas to jakoś mi ta chęć umyka. Teraz się zbuntowałam i mówię sobie "ferie", to będzie najlepszy czas by nauczyć się grać.
Ci co grają na jakimkolwiek instrumencie wiedzą, że nie da się usiąść do niego i od razu zagrać. Chyba, że się jest muzycznym geniuszem, chociaż i geniusz musi nauczyć się techniki.
Wbrew temu co bym chciała geniuszem nie jestem a nauczenie się gry wymaga ode mnie czasu i poświęcenia.
Dlaczego o tym piszę?
Chciałam się poddać po tygodniu stwierdzając, że ćwiczę już tydzień i nadal nie umiem zagrać najprostszej piosenki, bo za wolno przekładam palce, bo mylę chwyty. Podszedł do mnie mój tata i powiedział "2-3 godziny dziennie i za miesiąc zaczniesz grać". Zgadnijcie co powiedziałam...
"Za miesiąc?! Ja chce już!" - W psychologii nazywamy to zjawisko odroczoną gratyfikacją.
Bardzo lubię używać tego stwierdzenia i często jak nie mogę się doczekać efektu mówię do znajomych "bo wiesz, ja mam problem z odraczaniem gratyfikacji". Jeśli moimi znajomymi nie są studenci psychologii pada pytanie "z czym?!". No właśnie. To jest sedno, o którym chce Wam opowiedzieć.
Kiedyś psycholodzy zrobili eksperyment. W pokoju przy stole siedziało dziecko, na stole leżał cukierek. Dziecko otrzymało informacje, że jeśli przez określony czas ( przyjmijmy 5 minut) nie zje tego cukierka to dostanie więcej cukierków. Wynik eksperymentu wykazał, że dzieci nie mogły się doczekać i wolały wybrać mniejszą nagrodę szybciej niż większą nagrodę po jakimś czasie.
Gdy zaczynamy się odchudzać, czy chcemy przybrać na wadzę. Gdy zaczynamy ćwiczyć, bo marzy nam się zarys mięśni. Gdy robimy cokolwiek nowego, chcemy się czegoś nauczyć. Chcemy mieć to od razu. Chcemy jednego dnia zacząć "dietę" a drugiego dnia obudzić się chudym.
To fakt, że nie umiemy odroczyć gratyfikacji wpływa na to, że wybieramy radykalne głodówki zamiast zdrowego odżywiania.
Dlaczego nie możemy tego zmienić? Czy nie lepiej poczekać na nagrodę? Czy musimy być jak dzieci, które nie mogą doczekać się zjedzenia cukierka.
Czasami na efekt warto poczekać, bo jeśli czegoś dłużej wyczekujemy bardziej o to dbamy.
Już pomijając aspekty biologiczne efektu jojo.
Jak sądzisz. Jeśli dostajesz coś ot tak na pstryknięcie palca to będziesz dbać o to bardziej niż o coś co wywalczyłeś długimi miesiącami pracy?
Na czym Ci bardziej będzie zależało? Żeby utrzymać wagę, którą daje Ci 5 dniowa głodówka czy kilku miesięczna zmiana całego systemu swojego życia?
Co będzie Ci łatwiej utrzymać? Co będzie "Twoje", wypracowane przez Ciebie, a nie dane Ci ot tak na chwilę.
Czy warto czasami poczekać?
Satysfakcja z tego, że osiągnęło się coś samemu, gdy pracowało się na to miesiącami jest większa i utrzymuje się dłużej.
Pomyśl sobie. Jeśli teraz Ci nie wychodzi, to jak bardzo się ucieszysz kiedy Ci się w końcu uda?
W sumie postanawiam sobie to co roku od kilku lat, że zacznę grać w wakacje a jak przychodzi zamierzony czas to jakoś mi ta chęć umyka. Teraz się zbuntowałam i mówię sobie "ferie", to będzie najlepszy czas by nauczyć się grać.
Ci co grają na jakimkolwiek instrumencie wiedzą, że nie da się usiąść do niego i od razu zagrać. Chyba, że się jest muzycznym geniuszem, chociaż i geniusz musi nauczyć się techniki.
Wbrew temu co bym chciała geniuszem nie jestem a nauczenie się gry wymaga ode mnie czasu i poświęcenia.
Dlaczego o tym piszę?
Chciałam się poddać po tygodniu stwierdzając, że ćwiczę już tydzień i nadal nie umiem zagrać najprostszej piosenki, bo za wolno przekładam palce, bo mylę chwyty. Podszedł do mnie mój tata i powiedział "2-3 godziny dziennie i za miesiąc zaczniesz grać". Zgadnijcie co powiedziałam...
"Za miesiąc?! Ja chce już!" - W psychologii nazywamy to zjawisko odroczoną gratyfikacją.
Bardzo lubię używać tego stwierdzenia i często jak nie mogę się doczekać efektu mówię do znajomych "bo wiesz, ja mam problem z odraczaniem gratyfikacji". Jeśli moimi znajomymi nie są studenci psychologii pada pytanie "z czym?!". No właśnie. To jest sedno, o którym chce Wam opowiedzieć.
Kiedyś psycholodzy zrobili eksperyment. W pokoju przy stole siedziało dziecko, na stole leżał cukierek. Dziecko otrzymało informacje, że jeśli przez określony czas ( przyjmijmy 5 minut) nie zje tego cukierka to dostanie więcej cukierków. Wynik eksperymentu wykazał, że dzieci nie mogły się doczekać i wolały wybrać mniejszą nagrodę szybciej niż większą nagrodę po jakimś czasie.
Gdy zaczynamy się odchudzać, czy chcemy przybrać na wadzę. Gdy zaczynamy ćwiczyć, bo marzy nam się zarys mięśni. Gdy robimy cokolwiek nowego, chcemy się czegoś nauczyć. Chcemy mieć to od razu. Chcemy jednego dnia zacząć "dietę" a drugiego dnia obudzić się chudym.
To fakt, że nie umiemy odroczyć gratyfikacji wpływa na to, że wybieramy radykalne głodówki zamiast zdrowego odżywiania.
Dlaczego nie możemy tego zmienić? Czy nie lepiej poczekać na nagrodę? Czy musimy być jak dzieci, które nie mogą doczekać się zjedzenia cukierka.
Czasami na efekt warto poczekać, bo jeśli czegoś dłużej wyczekujemy bardziej o to dbamy.
Już pomijając aspekty biologiczne efektu jojo.
Jak sądzisz. Jeśli dostajesz coś ot tak na pstryknięcie palca to będziesz dbać o to bardziej niż o coś co wywalczyłeś długimi miesiącami pracy?
Na czym Ci bardziej będzie zależało? Żeby utrzymać wagę, którą daje Ci 5 dniowa głodówka czy kilku miesięczna zmiana całego systemu swojego życia?
Co będzie Ci łatwiej utrzymać? Co będzie "Twoje", wypracowane przez Ciebie, a nie dane Ci ot tak na chwilę.
Czy warto czasami poczekać?
Satysfakcja z tego, że osiągnęło się coś samemu, gdy pracowało się na to miesiącami jest większa i utrzymuje się dłużej.
Pomyśl sobie. Jeśli teraz Ci nie wychodzi, to jak bardzo się ucieszysz kiedy Ci się w końcu uda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz