Jedzenie, które odchudza



Korzystając z czasu wolnego postanowiłam skorzystać z dobrodziejstwa świata jakim jest telewizor. Media, których na co dzień nie używam spłynęły na mnie cudownym programem o odchudzaniu. Standardowo, bo przecież na cóż innego mogłabym trafić przeglądając programy.
Człowiek chce odpocząć, a tu (mono)temat sam się nasuwa.

Kobieta, otyła, która chce schudnąć i dziwi się, że nic się nie dzieję, bo przecież odżywia się zdrowo, a tyje.
Zdrowy obiad – zaliczony, zdrowe śniadanie – tu też plus, 5 posiłków, zbilansowana dieta, wszystko wygląda naprawdę dobrze. Cała magia znika w momencie, gdy pani, o której jest reportaż zaczyna opowiadać, że czasem między posiłkami zdarza jej się zjeść małą, ZDROWĄ, przekąskę.
Gorzką czekoladę wzbogaconą o witaminy, ciasteczka owsiane, orzechy, pestki słonecznika.
Dodawanie orzechów czy pestek słonecznika, dyni, sezamu wzbogaci nasze dania o tłuszcze, które wspomagają odchudzanie. Czekolada raz na jakiś czas też nie zaszkodzi, trzeba mieć od życia „cząstkę” przyjemności.
W naszym reportażu, jak na złość, kobieta zjadała nie cząstkę raz na jakiś czas, a 5 tabliczek w tygodniu.
Cała paczka pestek słonecznika zjedzona na raz – kaloryczność równa obiadowi.
Nie kilka orzechów a paczka orzechów. Ilość robi różnicę.
„Przecież gorzka, zdrowa, niskokaloryczna?!” – Nie! To ilość decyduje o kaloryczności. To ilość jest ważna przy zbilansowanej diecie a nie napis na opakowaniu 0%.

Zastanawiam się jak bardzo producenci chcą grać na naszej naiwności.
Jak długo jeszcze będziemy wierzyć reklamom, w których mama mówiąc, że uczy dziecko zdrowych nawyków podaje mu jogurt truskawkowy z zawartością 0,01% truskawek i mnóstwem słodzików.
Jak długo będziemy odchudzać się fit produktami, które wprowadzają nam do organizmu więcej chemii niż to warto.
Najważniejsze, jak długo można wierzyć w to, że produkty fit, zero itp. są bezpiecznie i nie mają kalorii, dlatego możemy jeść je w obojętnie jakich ilościach, bo przecież są „odchudzające”.

Jak długo będziemy czekać, zanim zrozumiemy, że NIE ma produktów odchudzających i NIE ma produktów, od których się tyje. Produkt nie jest miarą, ilość jest miarą.
Produkt może być zdrowy lub nie zdrowy, a nie cudownie odchudzający.

5 komentarzy:

  1. Dokładnie... Zawsze irytuje się próbując pomóc rodzicom dokonywać zdrowszych wyborów przy zakupach, na ogół kończy się fiaskiem, bo przecież "w tv mówili że grejfruty odchudzają". Ok, ale nie jeśli w tym samym koszyku jest tłusta szynka czy pasztet...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też staram się inspirować pacjentki do większej uważności przy zakupach

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację. Sama zastanawiam się skąd wsród ludzi taka naiwnośc i głupota.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie mogę się nadziwić, jak można być tak zaślepionym i tak bardzo wierzyć reklamom..

    OdpowiedzUsuń
  5. Jednym z najbardziej zadziwiających dla mnie "hitów" ostatnich miesięcy jest zielona kawa. Wszyscy dookoła trąbią, żeby ją pić, jeżeli chce się schudnąć. A przecież to bzdury. Od samego picia zielonej kawy jeszcze nikt nie schudnął. Ja nawet nie będę próbować, zresztą i tak ostatnio kawy pić nie mogę, bo coś żołądek mi wariuje po kawie. Mimo to tęsknię za poranną "małą czarną". Macie może jakąś alternatywę dla takiej kawy? Poszukując jakiegoś rozwiązania znalazłam taką kawę: https://www.suppleo.pl/bristot-kawa-gentile-250-g,3,4,33 - znacie? Piliście? Czy faktycznie jest ona bezpieczna dla żołądka? Jeśli tak, to jestem uratowana! Będę wdzięczna za Wasze opinie i ew. porady. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń