Od blogera do prelegenta - czyli jak pozbyć się wymówek i mówić o zdrowiu


Prywata. Dużo prywaty. Wiecie co, dzięki temu, że tu do Was piszę więcej czy mniej ostatnio (przepraszam) zostałam zaproszona na konferencję. Ekostudent to kilkudniowa konferencja, która odbywa się na Warszawskim SGH. W tym roku, miałam zaszczyt wraz z Violą Urban z Okiem Dietetyka opowiedzieć o tym "Jak żyć zdrowo i nie zbankrutować?". Jestem z siebie dumna, mój debiut, moja pierwsza prelekcja, nie codziennie można się czymś takim pochwalić. Dość o mnie, pogadajmy teraz o wymówkach.

Nasza prelekcja trwała 1,5 godziny, a wiecie w tak długim czasie można poruszyć zdecydowanie więcej tematów, niż tylko to jak nie zbankrutować zdrowo się odżywiając.
Najprościej było by powiedzieć to całe "bankructwo" to mit. Wymówka, nasz mały głos, czy jak to mówią  nasz mały gremlin, który mówi nam, że czegoś nie zrobimy, bo np. nie mamy na to pieniędzy.

W rzeczywistości zdrowe żywienie nie wymaga wydawania na to milionów. Szczerze Wam powiem, że jeśli dobrze rozplanujecie sobie swoje posiłki to możecie nawet zaoszczędzić. Jak to zrobić?
Mniejsza porcja - oszczędność produktów. Kupowanie większych opakowań (są tańsze) - jednorazowy wydatek, a wystarcza na dłużej. Nie trzeba chodzić do bio sklepów, czy kupować w drogich sieciówkach. Wystarczy czytać etykiety, by nie kupić kota w worku, czy słodkich płatków zamiast naturalnych owsianych. Przede wszystkim nie bać się brać produktów z dolnej półki. Mit "Droższe lepsze" - to psychologiczny chwyt marketingowy. Nie dajcie się zwieść pozorom, zaufajcie sami sobie i wybierajcie to co dla Was tanie i dobre.

Pieniądze to nie jedyna wymówka dla zdrowia. Często się słyszy o braku czasu, motywacji, chęci, czegokolwiek. Zawsze znajdzie się jakiś brak. Jesteśmy tak skonstruowani, żeby marudzić, a naszą największą wadą jest brak umiejętności zarządzania sobą w czasie. Wiele razy mówiłam, że można ugotować obiad w 15 minut, a coś co potrzebuje więcej czasu może się gotować podczas, gdy czytasz ten post. No cóż, myślę, że wszyscy to wiemy i nic odkrywczego, więc może przejdźmy do tego "skąd właściwie ta wymówka?"

Skąd się biorą wymówki ?

Moim zdaniem, po długim przemyśleniu, przewertowaniu kilku książek psychologicznych, przeczytaniu milionów teorii doszłam do wniosku, że są dwa mechanizmy, które mogą to powodować.
Pierwszym z nich jest mechanizm wyuczonej bezradności - uważamy, że w danej sytuacji jesteśmy bezradni. Nie mamy efektów, więc się po prostu poddajemy. Nie próbujemy walczyć. To tak jakby widząc grupkę bijących się ludzi położyć się na podłodze i czekać aż nas pobiją.
Czy naprawdę chcesz to robić ze swoim zdrowiem ? Czy chcesz, żeby niezdrowe jedzenie Cię zaatakowało a Ty będziesz leżeć i czekać aż Twoje ciało zwiększy swoją powierzchnię, aż Twój organizm zostanie zapchany przez toksyny i transtłuszcze, aż przestanie Ci funkcjonować układ krwionośny ? Czy naprawdę tego chcesz?

Drugi mechanizm, który powstaje w momencie kiedy mam rozbieżność między myślami a sądami. Między tym co wiem a tym co robię. Ile razy tłumaczyłeś sobie, że wiesz, że nie możesz zjeść tego hamburgera z budki fastfood, bo jest niezdrowy, ale później może pójdziesz pobiegać albo weźmiesz kilka witaminek i będzie już dobrze? Ten mechanizm w psychologii nazywamy dysonansem. Można go pokonać kiedy nasze myśli żyją w zgodzie z naszymi czynami. Kiedy nie musimy szukać wymówek, ani argumentów, żeby poczuć się lepiej gdy robimy coś innego niż myślimy.

Złoty środek ? Racjonalne żywienie, myślenie o tym co robimy, zarządzanie sobą w czasie. Wtedy ani pieniądz, ani czas, ani zaniki motywacji nie będą nam straszne.

Jacek Walkiewicz kiedyś powiedział, że kiedyś bał się i nie robił, a teraz się boi i robi.
Ja miała wiele wymówek, wiele sprzeczności, gdybym utknęła razem z nimi, nie pisałabym Wam teraz tego tekstu i nie wrzuciłabym Wam tego zdjęcia. Nie było by mnie ani tutaj, ani na SGH.

Nie daj pokonać się swoim wymówkom, zaufaj sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz